Zawsze bardzo trudno było mi nawiązywać nowe kontakty,
zmieniać otoczenie w którym się znajduję, dopasować do ogółu. Przez długi okres mojego życia towarzyszyły mi nie miłe
doświadczenia z tym związane. Chyba po raz pierwszy czuję, że jestem w miejscu
którym powinnam być .Jestem mile zaskoczona, że tak łatwo przyszło mi się
zaklimatyzować w nowym otoczeniu. Chyba jeszcze nigdzie nie spotkałam tak
otwartych, tak zaangażowanych, a przede wszystkim tryskających energią, oraz
dobrocią ludzi. Poznałam tyle różnych osobowość, o różnych upodobaniach,
stylach, charakterach. Jednak coś nas łączy. Chęć pomocy innym, empatia,
altruizm. Nie ma tu wytykania palcem i cwaniactwa. Nawet
pracownicy uczelni wydawać by się mogło bufonada , prezentują wyrozumiałość,
oraz pozytywne nastawienie. Niestety nie wszędzie tak jest, doświadczenia moich
koleżanek i kolegów z innych uczelni nie są takie kolorowe. Notoryczne
olewanie, zbywanie.
Samo otoczenie uczelni jest wyjątkowe. Górskie krajobrazy, widok na Beskidy, szczególnie teraz, jesienią. Spadające, kolorowe liście, lekki wiatr, delikatne promyki słońca padające na twarz, ludzie zapatuleni w ciepłe sweterki, kubek gorącej kawy w prze cudownym bufecie z wielkim tarasem, nadają temu miejscu nie powtarzalną atmosferę. Nawet obecność kapliczki wybudowanej w bardziej góralskim stylu i cmentarza w pobliskiej okolicy ma swój urok. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie przy odrobinie dobrej pogody uda mi się zrobić kilka zdjęć i podzielić z wami.
Czuję, że rozwijają mi się skrzydła. Zaangażowałam się w kilka inicjatyw, zostałam starostą roku. Przede wszystkim z nieśmiałego dzieciaka w końcu przeobraziłam się w pewną siebie dziewczynę, która nie boi się spełniać swoich marzeń. Chyba w końcu dojrzałam.
Nauki jest masa, może nawet nie spodziewałam się, że będzie tego aż tyle. Na chwilę obecną plan zajęć jest dość przyjemny, dużo czasu na odpoczynek i naukę. Niestety od listopada zacznie się najgorsze. Prawie co dzień zajęcia o 8 do 20.
Zapowiada się, że fizjologia będzie największą zmorą, kilkaset stron w podręczniku, językiem medycznym i milionem specjalistycznych nazw.
Mimo wszystko jest to dla mnie przyjemność, w końcu mogę uczyć się tego czym od zawsze się interesowałam.
Temat nauki zostawiam na następny raz ;) Nie mogę przecież wszystkiego ujawnić od razu.
Właśnie tak odbieram moje pierwsze dni na uczelni.
A na koniec zdjęcie z moich ukochanych gór.
Ps. Nie nie znam się kompletnie na fotografii. Jednak jestem pasjonatką piękna i czasem zdarzy mi się to piękno uwiecznić.
Samo otoczenie uczelni jest wyjątkowe. Górskie krajobrazy, widok na Beskidy, szczególnie teraz, jesienią. Spadające, kolorowe liście, lekki wiatr, delikatne promyki słońca padające na twarz, ludzie zapatuleni w ciepłe sweterki, kubek gorącej kawy w prze cudownym bufecie z wielkim tarasem, nadają temu miejscu nie powtarzalną atmosferę. Nawet obecność kapliczki wybudowanej w bardziej góralskim stylu i cmentarza w pobliskiej okolicy ma swój urok. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie przy odrobinie dobrej pogody uda mi się zrobić kilka zdjęć i podzielić z wami.
Czuję, że rozwijają mi się skrzydła. Zaangażowałam się w kilka inicjatyw, zostałam starostą roku. Przede wszystkim z nieśmiałego dzieciaka w końcu przeobraziłam się w pewną siebie dziewczynę, która nie boi się spełniać swoich marzeń. Chyba w końcu dojrzałam.
Nauki jest masa, może nawet nie spodziewałam się, że będzie tego aż tyle. Na chwilę obecną plan zajęć jest dość przyjemny, dużo czasu na odpoczynek i naukę. Niestety od listopada zacznie się najgorsze. Prawie co dzień zajęcia o 8 do 20.
Zapowiada się, że fizjologia będzie największą zmorą, kilkaset stron w podręczniku, językiem medycznym i milionem specjalistycznych nazw.
Mimo wszystko jest to dla mnie przyjemność, w końcu mogę uczyć się tego czym od zawsze się interesowałam.
Temat nauki zostawiam na następny raz ;) Nie mogę przecież wszystkiego ujawnić od razu.
Właśnie tak odbieram moje pierwsze dni na uczelni.
A na koniec zdjęcie z moich ukochanych gór.
Ps. Nie nie znam się kompletnie na fotografii. Jednak jestem pasjonatką piękna i czasem zdarzy mi się to piękno uwiecznić.
Suuuuuuper! Cieszę sie że odnalazlas tak szybko swoje miejsce na ziemi, że sie spelniasz i jestes zadowolona, oby tak dalej :) Moja zmora były przedmioty takie jak socjologia, pedagogika, itp. trochę mniej związane z piekegniarstwem, nic szczególnego nie wnoszace... :)
OdpowiedzUsuńGdzie studiujesz, jeśli można wiedziec?
Niech moc będzie z Tobą! Pozdrawiam ;)
ja bardzo lubię zawierać nowe znajomości, chociaż na początku jestem nazbyt nieśmiała, to potem powolutku się otwieram :)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś trafić w takie miejsce jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję rozpoczęcia studiów i bardzo podoba mi się pomysł pisania o takich doświadczeniach. Uważam, że pielęgniarstwo to wspaniały zawód, bardzo trudny i wciąż za mało doceniany. Życzę powodzenia w odnajdywaniu się i - oczywiście - pisaniu! :)
OdpowiedzUsuńfajnie ze sie spelniasz :)
OdpowiedzUsuń♥ nowa notka,mój blog
Na fotografii się też nie znam, ale zaczyna mnie to dzięki blogowi bardziej interesować więc mam taką cichą nadzieję że rodzice wiedzą co chciałabym na święta bądź urodziny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz u mnie:)
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją notkę przypomniało mi się, jaka ja byłam zaczynając studia..
Jesteś bardzo wrażliwą, ciepłą i życzliwą osobą i życzę Ci, żebyś taka pozostała:)
Altruizm, chęć niesienia pomocy, empatia - tak rzadko się to teraz spotyka. Gratuluję znalezienia się w wymarzonym miejscu. Życzę Ci, żeby ten entuzjazm nie opuścił Cię aż do końca studiów. Żeby został z Tobą już na zawsze. :)
OdpowiedzUsuń